22 stycznia 2009

41.

Dziś u mnie była kolenda. Żadnej z tego przyjemności nie miałam, nie mam i mieć chyba nigdy nie będę. Do tego mieszkanie chociaż trochę posprzątać bym musiala, a potem jeszcze calutkie popołudnie spędzić na zupełnie nieefektywnym czekaniu. I co się z tego bym miała tak naprawdę? Po co to mi to by było? żeby pieniążków się pozbyć ? żeby zostać pokropioną i obrazek dostać? A może po to aby zostać policzona i odhaczona jako "katoliczka"? sama nie wiem.... Bo co w te 10 minut, które w trakcie kolendy ksiądz poświęca pojedynczej rodzinie mogłabym innego otrzymać?… Całe szczęście że to tylko raz w roku. Tym razem jak zawsze ostatnio też się z domu wyniosłam. Mam spokój do przyszłego….

Brak komentarzy: