27 lipca 2008

26.

Nie wiem czy to ja odsuwam się od ludzi czy to oni odsuwają się ode mnie i pomału, ale bardzo skutecznie wykluczają mnie ze swojego życia. O ich planach, problemach, radościach, nastrojach dowiaduję się przypadkiem od innych. W takich sytuacjach czuję się bardzo źle, tak jakbym ich zawiodła, bo się nimi nie interesowałam, a może właśnie wtedy mnie najbardziej potrzebowali. Może nie mam w sobie wystarczającej cierpliwości i empatii. Tak, chyba nie ma we mnie tej wewnętrznej siły do podtrzymywania na duchu innych ludzi, do dźwigania tych ich wszystkich trudności, depresji, zwątpień, porażek. Czasami mam wrażenie, że potrafię rozmawiać z takimi ludźmi na takie tematy i mam do nich żal, że odsuwają mnie od swojego życia i swoich problemów. Ale najczęściej jest odwrotnie - pesymizm i smutek innych oblepiają mnie jak przesłodzona cukrowa wata i robi mi się źle, niedobrze, strasznie.
Na pewno nie jestem w takich kontaktach jak Ania z Zielonego Wzgórza czy Pollyanna - moja szklanka od wielu już lat jest w połowie pusta i taka już chyba na zawsze pozostanie.
Taka sytuacja ma jednak również i drugą stronę, tę ciemniejszą. Ja też czasami mam gorsze dni, kiedy muszę popłakać i się komuś wyżalić. Nie mam jednak kiedy, nie mam z kim. Nie potrafię? nie mam ochoty? nie umiem? Sama nie wiem. W takich momentach w samotności przytulam do siebie ciepłe i miękkie kocie futerko, całe mokre od łez.

26 lipca 2008

25.

Z rejestru strasznych snów

Banalny słońca wschód.

Przewidywalny zachód.
Poranki nie cieszą mnie.
Rozczarowują noce (...)
Mija kolejny dzień.
Lato wypiera wiosnę (...)
późno już
"idę" spać
(K.N.)

22 lipca 2008

24.

Nadal nie kontroluję tego, co się wokół mnie dzieje, zupełnie nie ogarniam rzeczywistości, która rozgrywa się jakby w zwolnionym tempie. Czuję się jak na kacu, choć nie piłam niczego od kilku dni. Parę dni temu stan ten wydawał mi się nawet miły i zabawny, teraz doprowadza mnie do obłędnej kurwicy.

Potrzebowałam odmiany. Wczoraj przyciemniłam włosy. Mój kolor nazywa się teraz ciemna czekolada. Zmiana nie przyniosła jednak zamierzonych efektów, nadal zachowuje się jak przysłowiowa blondynka z dowcipów, chociaż nigdy nią nie byłam. Niektórzy ludzie zapomną przekręcić klucz w zamku wychodząc z domu. Wiadomo, zdarza się. A kto zapomni zamknąć za sobą drzwi na klamkę? Tak jak myślałam - nikt, a ja jestem smutnym wyjątkiem. Cieszę się tylko, że na moje szczęście w niedzielne popołudnie wszyscy złodzieje w mieście G. zrobili sobie wolne, a moi chłopacy nie postanowili wybrać się na samotny spacer.


5 godzin spędzonych przed telewizorem w niedzielny wakacyjny wieczór potwierdza niestety smutną prawdę - moje życie towarzyskie jeśli kiedykolwiek istniało, to dawno już umarło.

19 lipca 2008

23.

Zarywam noce, przesypiam dni, czas mi przecieka pomiędzy palcami. Całe dnie spędzam na słuchaniu muzyki na zmianę z oglądaniem końcówki 4 serii "Gotowych na wszystko". Może powinnam coś poczytać - przeczytany do połowy "Hannibal " od miesiąca leży nietknięty na półce. Ostatnio czuję wstręt do wszelkich literek i tekstów dłuższych niż kilka stron.

Nie, wcale nie mam doła. Czuję się tylko trochę dziwnie, jakbym oglądała siebie samą z boku, jakbym sama siebie nie potrafiła kontrolować. Ale nie jest to złe uczucie. Dziwne, ale nie złe.

W głośnikach od paru dni króluje Karma Noir

16 lipca 2008

22.

Krótko mówiąc dzisiejszy dzień nie należał do najwspanialszych. Mój sąsiad z góry jest w trakcie 3 już w tym roku remontu i od wczoraj budzi mnie bladym świtem dźwięk pracującej wiertarki. Nie ma to jak przemiło zacząć dzień. Następnie zostałam brutalnie uświadomiona, że na koncie zostało mi dużo mniej pieniędzy niż beztrosko myślałam. A to przecież jeszcze nawet nie połowa wakacji - dzieci i maturzyści jeszcze długo nie będą potrzebowali mojej "odpłatnej" pomocy. Grunt to żyć ponad stan. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze nie działający bankomat. To się niestety staje wkurzającą codziennością w naszym mieście. Nie ma co się dziwić, że w jednym bankomacie na całe miasto ciągle brakuje pieniędzy, ale czy ktoś sie tym interesuje? Oczywiście, że nie. Nikogo nie obchodzi, że nie masz dostępu do własnych pieniędzy, że nie stać cię na zakup głupiego mleka do kawy za 2, 19 zł. Tak dzisiaj było ze mną. I to akurat dziś nasza mnie wielka, niepohamowana wręcz ochota na czekoladowe płatki śniadaniowe, chociaż mam w domu olbrzymie opakowanie zwykłych cornflakesów. No i oczywiście nie było mnie na nie stać. Dlaczego człowiek zawsze najbardziej pragnie tego, co jest akurat dla niego nieosiągalne?
Tak, dziś miałam naprawdę cudny dzień. Normalnie mam ochotę się napić przed snem. A nie, przepraszam, na piwo też nie mam. Jest zajebiście.

A tak z rzeczy innych. Gdyby to kogoś interesowało. "Iliada" Homera składa się z 24 ksiąg, a calość liczy sobie 15751 wersów - wiem, bo dziś przez całe popołudnie ją starannie kopiowałam.

10 lipca 2008

21.

Drugi dzień nie mam nic do zrobienia na wczoraj, nigdzie nie muszę się śpieszyć. Po prostu odpoczywam. Według mnie najlepszym sposobem na wypoczynek jest kompletne leniuchowanie, totalne nicnierobienie.

Oczywiście przez cały ten czas uparcie udaję przed samą sobą, że już za momencik, za jedną chwilkę wstanę i zrobię coś naprawdę pożytecznego. To jednak tylko oszukiwanie samej siebie i dokładnie zdaje sobie z tego sprawę. I bardzo dobrze mi z tym.

Zatem już 2 dzień na zmianę śpię, jem, albo leżę sobie w łóżeczku z naprawdę ciekawą książką i z kolejną filiżanką kawy, w otoczeniu trzech rozkosznie mruczących kotów. Z głośników dolatuje do mnie Sigur Ros. Poznaję właśnie dyskografię tego zespołu i muszę powiedzieć, że coraz bardziej mi się podoba ta muzyka w języku, którego zupełnie nie rozumiem.

Tak nic nie robiąc mam wrażenie, jakby czas biegł trochę inaczej, jakby było go więcej. Jestem jakby poza czasem. Jedna godzina bardzo szybko przechodzi w kolejną, a ta w następną, która też momentalnie niepostrzeżenie znika.

Jestem poza czasem i przestrzenią, nie istnieje dla świata - nie odbieram telefonów, nie odpisuje na smsy, wyłączyłam domofon. I naprawdę najmniej mnie to obchodzi, że wlaśnie w tej chwili wszyscy sobie o mnie przypomnieli i pragną mojego towarzystwa. Mówi się trudno. Ich strata.

"Lenistwo to nic więcej jak zwyczaj odpoczywania zanim się zmęczysz."

Jules Renard

8 lipca 2008

20.

Chociaż masz 27 lat i mniej więcej pookładane w głowie, co chcesz w życiu robić, jak to wszystko powinno wyglądać to tak naprawdę wychodzą z tego 2 rzeczy: Gówno i nic. Wszędzie ograniczenia - ta straszna małomiasteczkowa mentalność, brak pieniędzy, brak pracy, ba nawet brak jakichkolwiek perspektyw na jej znalezienie, brak zrozumienia i wsparcia ze strony rodziny, za to ciągłe awantury i szantaże emocjonalne. W takiej "rozmowie" wcześniej czy później jesteś stawiana pod ścianą jednym krótkim: "jeśli nie zrobisz tak, jak ja tego chcę, sama będziesz płaciła wszystkie rachunki". I co można powiedzieć w takiej sytuacji? Nic. Zupełnie nic. To nie jest tak, że nie chciałabyś być samodzielna, nie oglądać się na nikogo, sama decydować o sobie, nie prosić się ciągle o pomoc i o pieniądze. Bardzo byś tego chciała. Najbardziej na świecie. Tylko to nie jest Ci niestety dane. Jeszcze nie. Oni myślą, że takie frazesowe stwierdzenia załatwią sprawę, rozwiążą wszystkie problemy. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą. W rzeczywistości to tylko pogarsza sytuację. Rośnie w tobie złość, potworna złość. Któregoś dnia już nad nią nie będziesz potrafiła zapanować i wybuchniesz z potworną, niekontrolowaną wręcz siłą. Na razie zaciskasz zęby, w ciszy ściskasz pięści aż do krwi i nie robisz nic. Bo nic zrobić nie możesz.

Dziś dla odmiany zdecydowałam, że położę się spać w miarę wcześnie. Dobranoc...

7 lipca 2008

19.

I miss You so much ;(