30 maja 2008

11.

Ostatnio nic nie przychodzi mi tak łatwo jak płacz. Dzisiaj płacz praktycznie w samo południe. Płacz w wielkiej samotności. Płacz bez ukrywania twarzy, bez najcichszego dźwięku, zwyczajne płynięcie łez. Potok łez. Płakałam tak, że całe policzki miałam mokre, a chwilami nie potrafiłam złapać oddechu. Dlaczego? Z jakiego powodu? Naprawdę nie wiem...
Koty patrzyły na mnie ze strachem i zaciekawieniem. W końcu odeszły i zostawiły mnie samą.

Ostatnie pieniądze z portfela przeznaczyłam na nowy żel pod prysznic o zapachu czekolady. I naprawdę nieistotne jest to, że dołączył do 3 pozostałych, które stoją już w mojej łazience.

Widzę u siebie niepokojące oznaki początku "wielkiej otchłani rozpaczy", a to raczej nie wróży niczego dobrego.

Nie jestem dzisiaj muzyką. W mojej głowie, w moich myślach, we mnie panuje smutna cisza.

29 maja 2008

10.

W poprzednim wcieleniu z całą pewnością byłam kotem. Wprost uwielbiam je głaskać, dotykać ich mięciutkiego futerka, przyglądać się im, fotografować. Naśladuję je, kiedy się przeciągam, albo zwijając się w kłębek, kiedy śpię. Zazdroszczę im umiejętności mruczenia, możliwości całodziennego wygrzewania się na słońcu, tych wielu godzin niezmąconego snu. Chciałabym, żeby mnie też ktoś czasami wziął na ręce, tak po prostu przytulił, pogłaskał. Tak bardzo pragnę, by ktoś sprawił, bym zamruczała ze szczęścia.

24 maja 2008

9.

Tonę. Tonę w muzyce. Muzyka, muzyka, całe mnóstwo muzyki. Muzyka otacza mnie ze wszystkich stron. Dźwięki przenikają moją duszę. Tony wypełniają każdą komórkę mojego ciała. Akordy pulsują w mojej krwi. Jestem muzyką. Stream of passion na przemian z Season's end. Głośniej. Szybciej. Mocniej. Poszukuję jakiegoś magicznego zaklęcia, by tak zostało jak najdłużej. Piękna chwilo trwaj wiecznie!

23 maja 2008

8.

W ciągu ostatnich tygodni, dni wydaje mi się, że żyję w innej czasoprzestrzeni, że wszystkie zegary źle chodzą, oszukują, za bardzo się spieszą. Próbuję dogonić uciekający czas. Nie jestem w stanie go ujarzmić, obłaskawić, przeniknąć. Ciągle cierpię na chroniczny brak sekund, minut, godzin, dni. Odnoszę wrażenie, że jakbym miała dodatkowe dziesięć minut, dodatkową godzinę, to ze wszystkim zdążyłabym bez najmniejszego problemu. A tak to ciągle gonię, ciągle się gdzieś śpieszę, sama się w tym wszystkim zapętlam. Chodzę niewyspana, zmęczona, zła. Moje dni mają ostatnio zupełnie inny rytm. Niezmiennie ten sam: pisanie, pisanie, pisanie, pisanie... Przy życiu trzyma mnie tylko 1 myśl: jeszcze tylko 2 i pół tygodnia i koniec. Bylebym wytrzymała do 9 czerwca.

22 maja 2008

7.

"Drzewo"

Ty drzewo
Owocu wyobraźni zielony
Mój serdeczny przyjacielu
Na wietrze falujący
Czuję twój oddech
Słyszę przepływające soki
A nie mogę cię nawet dotknąć

Ty drzewo

W parku
Samotniejesz
Pustym
W zachodach słońca
Czerwonych
W księżyca
Wołaniach chłodnych

19 maja 2008

6.

Dziś od rana pada deszcz. Przez uchylone okno słyszę mistyczny odgłos kropel uderzających o parapet. Idealnie współgrają one ze stukotem klawiszy i muzyką wydobywającą się z głośników. Jest późno.
Pada deszcz. Jest już po pierwszej w nocy. Przez uchylone okno słyszę, jak cicho jest na jednej z głównych ulic G., przy której mieszkam.
Pada deszcz. Szelest kropli za oknem miesza się z cichością oddechów i delikatnym mruczeniem śpiących koło mnie kotów. Obracam się nieznacznie na krześle, spoglądam przez ramię. Nadal śpią. Jedynie cienie na ich pyszczkach drgają delikatnie. Przesuwam lampkę, aby nie świeciła im w oczy.
Pada deszcz. Niezbyt natarczywie, monotonnie. Usypiająco. Potrącony kubek, przypomina o swoim istnieniu. Uciszam go ręką. Słyszę, jak koty poruszają się przez sen.
Pada deszcz. Odsłaniam firankę, otwieram szeroko okno i wpatruję się w czarne niebo bez gwiazd. Jeszcze przez chwilę zaciągam się tym niewiarygodnym wprost zapachem wilgotnego, zimnego nocnego powietrza. Lubię deszcz, szczególnie nocą. Pada…

17 maja 2008

5.

Czy oglądał ktoś wczoraj wieczorem "Wyspę" w superkinie na TVN? Może mam za daleko posunięte skojarzenia, ale ten bunkier zinterpretowałam jako hitlerowski obóz w czasie II wojny światowej, w którym dokonywana jest zagłada Żydów. Widzimy tutaj zdeprecjonowanie człowieka do numeru. Władza całkowicie kontroluje życie wszystkich mieszkańców. W filmie kilkakrotnie słyszymy zdanie, że nieważnie jak się żyje, ważne żeby żyć, które było tak często powtarzane w obozach koncentracyjnych Bardzo wymowna jest także ta scena w końcówce filmu, kiedy tylu niewinnych klonów zostaje skazanych na śmierć przez zagazowanie...
Widać tutaj wyraźne nawiązania do filozofii Nietzschego, na której również opierała się polityka Hitlera: istnieje rasa panów, nadludzi i rasa sług - klony to podludzie, na których wykonywane są eksperymenty naukowe i medyczne, a ich jedynym zadaniem jest "służenie" swoim klientom.
Film bardzo dobrze pokazuje okrucieństwo, które jest gotów popełnić człowiek, by przetrwać. Najbardziej wymownym przykladem takiego zachowania był wlaśnie holocaust. W życiu, podobnie jak w filmie niewielu było ludzi, którzy, tak jak Lincoln 6-Echo i Jordan 2-Delta, odważyli się, dobrowolnie i z narażeniem własnego życia pomóc tysiącom niewinnie mordowanym ludziom.
Uważam, że film ma głębsze przeslanie. Nie tylko ukazuje przyszlość, ale również przypomina o przeszlości. Od zarania dziejów istnieli, istnieją i będą istnieć ludzie, dla których ważne jest wyłącznie ich własne szczęście i pozycja społeczna, a nie dobro innych.
Czy ktoś miał podobne skojarzenia?

16 maja 2008

4.

Przed moim balkonem rośnie kasztanowiec. Drzewo rośnie za blokiem i nie jest wcale małe. Nie jest też bynajmniej samotne - przy nim na tym samym trawniku pnie się dumnie kilkanaście innych drzew. Dziwnym jednak zbiegiem okoliczności kasztanowiec jest w tej grupie tylko jeden, a do tego - i tego już zupełnie nie umiem wytłumaczyć - jego korona osiąga swoją pełnię idealnie w prospekcie mojego balkonowego okna. Nie wiem od kiedy tam jest. Chyba od zawsze. Kiedy pewnego dnia weszłam do pokoju, on już był tam, za oknem. Szczerze mówiąc, wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi - kilka małych badyli na tle wielkiego trawnika robi dość słabe wrażenie przy pierwszym kontakcie. Od zimy przyglądam się temu drzewu za oknem. Najpierw były nagie gałęzie, później lepkie pączki, potem palczaste liście, a teraz kwiatowe świeczki. Wielkie rozwidlone gałęzie pokryte białymi kwiatami na tle pięknych zielonych liści o unikalnym pięciopalczastym kształcie przyciągają uwagę. W tym roku mój kasztanowiec króluje na całym trawniku.

3.

Dopiero przed chwilą uzmysłowiłam sobie, że przez cały dzisiejszy dzień nie słucham muzyki ani przez chwilę. W moim przypadku to naprawdę bardzo dziwne. Najdziwniejsze jest to, że nie odczuwałam takiej potrzeby. A przecież muzyka jest ze mną od zawsze. Odkąd tylko sięgam pamięcią zawsze czegoś słuchałam, zawsze coś śpiewałam. Ciągle słyszę w głowie jakieś piosenki. A dzisiaj nic. Kompletna cisza. Chociaż cisza też posiada swoją własną melodię ...

15 maja 2008

2.

Pisanie smsa o treści "Żyjemy jak w raju, nie wychodzimy z łóżka, pieprzymy się jak króliki" do kogoś kto od jakiegoś czasu żyje w celibacie i cierpi na posuchę seksualno - erotyczną nie jest chyba szczytem taktu....

Z moich początkowych postów wynika, że jestem nimfomanką i do tego niezaspokojoną ...

14 maja 2008

1.

I znów mam zaległości. I znów sobie obiecuję, że jutro na pewno nadrobię to wszystko, chociaż już teraz wiem, że tego nie zrobię.
I siedzę bezczynnie. Christina śpiewa piosenki, które już od dawna znam na pamięć, ale chyba nigdy mi się nie znudzą. Popijam zieloną herbatę o smaku mango z nowego zielonego kubka z czerwoną truskawką, który dzisiaj zakupiłam dziś w znanym dyskoncie B. za całe 2,99. Tak naprawdę to nie wyobrażam sobie życia bez zielonej herbaty zaparzonej w kubku. W moim domu jest dużo herbat i dużo kubków. To moja obsesja.
Moje trzy koty zaczynają już biegać jak oszalałe. Zastanawiam się, czy czeka mnie dziś 3 nieprzespana noc z rzędu?
Mam ochotę ściąć włosy. Przefarbować je na czarno. Stać sie brunetką. Stać się kimś innym. Stać się kimś nowym... Może wtedy ktoś mnie zauważy. I nie ważne, że czarne włosy podobno postarzają.
Dlaczego mnie nigdy nie zaczepia kelner w McDonaldzie? Nie uśmiechają się do mnie nieznajomi na ulicy? A faceci nie hamują przede mną z piskiem opon? Czy tylko dlatego, że nie noszę dekoltów? Dlaczego to mnie wszyscy faceci na ziemi nie składają propozycji nie do odrzucenia?...